godzina 9:45 A.M.
Studenci wszelkich kultur, narodowości i kierunków gramolą się mozolnie do autobusu. Jedyną cechą łączącą ich wszystkich jest miejsce zamieszkania. Przypadek sprawił, że mieszkamy akurat w tym samym akademiku.
Znajomi rzadko zaczynają zajęcia o tych samych porach, dlatego jest tylko kilka grupek już od rana żywo nadających ze sobą przyjaciół/kolegów/znajomych...
Zdecydowana większość zaraz po zajęciu miejsca w mniej lub bardziej anonimowym tłumku wyciąga swojego przyjaciela... iPody wszelakiej maści, a także inne odtwarzacze - najważniejsze, żeby miały słuchawki.
I tak każdy z nas, na te 15 minut o poranku, zamyka się w swoim świecie.
Powinni takie zdjęcia umieszczać w katalogach tutejszych uniwerków. Zaraz obok tych roześmianych studentów siedzących na zielonej trawce przed budynkami rodem z Harrego Pottera.
I chociaż fantazja nas nie opuszcza - ostatnio studenci urządzili mecz Quidditcha na błoniach najbardziej kojarzącego się z Hogwartem budynku. Były miotły, obręcze, kafle i tłuczki... i tylko nie wiem jak rozwiązali problem złotego znicza, bo oczywiście cała zabawa odbywała się na ziemi ;)
Codzienna rzeczywistość jednak wygląda nieco inaczej. Autobus wypełniony po brzegi ludźmi. Takie zwyczajne... życie. Jak wszędzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz