sobota, 1 maja 2010

"nudzi mi się"

Tak naprawdę to w całym swoim życiu nie wypowiedziałam tego zdania na serio.
No chyba że na wykładzie z historii gospodarczej u prof. Kalińskiego, ale nawet wtedy to zdanie jedynie poprzedzało wyciągnięcie gazety albo książki.

A teraz siedzę, obejrzałam nowy odcinek House'a, nauki przecież w bród - a ja siedzę i szukam sobie zajęć 'jakichkolwiek'.
Czy "zmarnowałam czas" to nie to samo co "nudzi mi się", z tym że jedno odnosi się do przeszłości, a drugie do teraźniejszości?

I tym sposobem wróciłam do starego szablonu bloga. Bo ja bym już coś zmieniła. Tak ogólnie. Mierzi mnie moja praca powoli, bo stać mnie na więcej niż serwowanie jedzenia, stanie za kasą, czy zmywanie garów. No i jak wrócę o 21:00, to ciężko się za cokolwiek zabrać. Dlatego na najbliższe cztery dni wzięłam sobie wolne. Wtorek, środa - kolejne egzaminy, a jutro... biblioteka.

Jak to mówią... prawdziwi studenci uczą się pilnie po 12h dziennie, 7dni w tygodniu... przez 2tygodnie w semestrze. ;) A ja zapuszczam już tam korzenie jak klon Hermiony Granger. Wszakże uczenie się w takim miejscu zobowiązuje: ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz