Dziś, w dzień kiedy skończyłam dokładnie dwadzieścia i pół, miałam dużo szczęścia.
Po długich przemyśleniach przyprawiających czasem o ból głowy lub parę ulatniającą się spod kopułki (tak się we mnie gotowało, że hej!) udało mi się pokonać opory mojego poczucia racjonalności oraz przebrnąć przez wszystkie formalności i ostatecznie pożegnałam się z ekonomią.
Od dziś, drodzy moi, jestem studentką kierunku German&Spanish z dodatkowym French'em.
A to nie koniec nowinek, bo jest to rozwiązanie jedynie tymczasowe. Mimo iż nauka tych trzech języków zmierza w kierunku spełnienia marzenia o CV z wpisanym "fluent: English, French and Spanish, working: German", to za rok już mnie tu nie będzie.
Interior design wzywa. Moje przeznaczenie, moja pasja, moje życie-to-be. Koniec oszukiwania siebie i innych. To nie będzie tylko moje hobby. To będzie mój zawód.
A tymczasem, spędzę cudowny rok na kampusie z trawą zieleńszą niż gdziekolwiek indziej. Z ludźmi z całego świata. Z "zamkiem" w tle. Będę śpiewać, będę tańczyć, będę się ścigać. Tylko że tym razem nie będzie to wyścig szczurów, a wioślarstwo na Tamizie.
Przed wyjazdem, mimo trudów z dopięciem walizki, mama dała mi toruńskie Katarzynki. "Weź, przydadzą się, kiedy będzie Ci smutno." Pierniczki leżą głęboko schowane w przepastnej szufladzie pełnej mojego nowego życia. A na pytanie "jak mi tam jest?" odpowiadam: przewspaniale.
Kochane moje Słoneczko, próbowałam zamieścić komentarz, ale mi jakoś go wcięło, a był baaardzo długi:-(
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle, kocham Cię i jestem z Ciebie dumna, a pierniczki niech stwardnieją na kamień, by po latach stanowić eksponat w muzeum Twojego imienia:-)
Jesteś super dzielna i cieszę się, że decyzja z którą nosiłaś się tak długo (by, by, ekonomia...) dojrzała tak szybko po wyjeździe. Może wreszcie nikt Ci nie przeszkadzał:-)
OdpowiedzUsuńNusia
Czyli jednak zaprojekutujesz mi mój apartament! :)
OdpowiedzUsuńWydajesz się bardzo szczęśliwa. Cieszę się. :)
OdpowiedzUsuń