Napisałam kiedyś, że po Londynie nie chodzą dżentelmeni w kapeluszach... ...najwyraźniej zapomniałam o tamtym dniu. ;)
Jutro o nieprzyzwoicie wczesnej porze wsiądę do samolotu... i fruuu!
Niesamowite rzeczy przeżyte, baterie naładowane, czas wracać. :) I tylko po głowie chodzi mi, że już najwyższa pora odkryć jakieś nowe miejsca. Planowanie wakacji: mode on. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz