wtorek, 14 września 2010

m(ów)isz-masz

W ostatnich dniach zanotowaliśmy wzrost akcji podróżniczych oraz fotograficznych. Oto szczegóły notowań:

Windsor Great Park. Pogoda może mało great, bo płatała figle, ale w kaloszkach i w dobrym towarzystwie jak znalazł. :) Potem nawet słonko wychodziło - a widoki przednie.





Londyn. Wystawa "Butterfly explorers". Jedno jest pewne: spełnione marzenie. Widziałam niebieskiego morpho i jest to z całą pewnością najpiękniejsze stworzenie jakie do tej pory ujrzały moje oczy. Zdjęcia nijak nie są w stanie tego oddać - kiedy patrzymy na niego zmienia kolor w zależności od kąta, pod jakim go widzimy. Dlatego kiedy leci, mieni się od jasnoniebieskiego przez intensywnoniebieski aż do fioletu. Najpiękniejszy widok świata.
A ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia, chcę więcej. Chcę zobaczyć całe chmary tych stworzeń siadające na drzewach. To w Ameryce Południowej. Zobaczymy, co da się zrobić... Ale KIEDYŚ na pewno.:)





Cambridge. W Oxfordzie byłam już kilka razy, w Cambridge nigdy przedtem. Po powrocie podtrzymuję zdanie, że Oxford jest po prostu lepszy. Bez dyskusji :) [Ale kilka ciekawych widoczków znalazłam;)]





P.S. Jest taki bardzo stary film - "Nie lubię poniedziałku". Spieszę donieść, że u mnie wręcz przeciwnie. Od przyszłego tygodnia poniedziałek jest moim ulubionym dniem tygodnia: cały dzień zajęć z interior designu zakończony tangiem. Ot i rada dla malkontentów - nie lubisz poniedziałków? Wypełnij je przyjemnościami ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz