piątek, 26 marca 2010

Ideal Home Show, London 2010

pierwsza w nocy.
i nie będę nawet mówić o tym, co jest zrobione, a co ciągle nie.
iGoogle mówi mi, że wylatuję za 16 godzin.
zdążę for sure. jak zwykle;p

...no i przezimowałam.
tzn. bez zimy do polskiej wiosny dotrwałam, bo pogoda w Polsce ponoć czeka mnie lepsza niż tu. jutro Warszawa :))
a ja ciągle pytam, gdzie dom mój? ;p tam, gdzie ja - chyba.


Na zakończenie drugiego semestru wybrałam się na doroczne wielkie Londyńskie targi urządzania idealnego domu. Bardzo pozytywnie, bo utwierdziły mnie w przekonaniu, że interior design to jednak ta moja wymarzona działka. Przynajmniej na te najbliższe kilka lat, dopóki nie wymyślę czegoś nowego ;)
A teraz mogę powiedzieć, że jestem na bieżąco ze wszystkimi nowinkami w tej dziedzinie :D
Ale to osobny temat, nie na tę porę nocy.

I na bardzo pozytywne zakończenie dnia:
Co dla kogo sufit, to dla innych podłoga... ;-)
Dobrze wiedzieć, że jest więcej takich freaków.

Ideal Home?
Nie wiem, jaki jest. Ale wiem, jaki nie jest - "a to już połowa sukcesu"...;)


Hasta luego, amigos!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz