Ja wcale nie jestem wyjątkowa. Każdemu wydaje się, że jest.
No dobra, każdemu w miarę wyedukowanemu homo sapiens. Wydaje nam się, że
jesteśmy centrum wszechświata. Nasze głowy, nasza wyobraźnia wytrwale i
nieprzerwanie stara się wymyślić scenariusz, w którym zawojujemy świat. Jednak w prawdziwym życiu tylko
nielicznym się to udaje. Czy to kwestia charakteru i predyspozycji, czy zupełnie losowo rzuconej szansy – „bo to było dobre miejsce i dobry czas”…? No nie wiem. To się wydaje takie
logiczne, że myślimy o sobie jako o głównym bohaterze zwycięskich wojen, ale
przecież z dalszej perspektywy wiadomo, że nie ma wygranych bez przegranych.
Więc dlaczego jako jednostki zakładamy, że może nam się udać? Że to właśnie
nam powinno się udać?
Nietzsche był taki mądry, a jednak wiecznie nieszczęśliwy. Czy to
jest wystarczające wytłumaczenie? Że nie można mieć WSZYSTKIEGO?...
A ja, na przekór temu co myśli moja głowa, tworzę sobie osobną osobowość i wyjątkowo staram się być wyjątkiem od reguły. I w tym myśleniu wraca do nas pierwsze zdanie.
Jak ten Świat został skonstruowany. Ah! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz