środa, 20 października 2010

niecodzienny fotoreportaż dnia codziennego :)

Ostatnimi tygodniami jestem okropną przyjaciółką, koleżanką i dzieckiem zarazem. Nie odpisuję na większość wiadomości, które dostaję, albo piszę, że napiszę wkrótce, nie oddzwaniam, nie odzywam się, nie smsuję, nie piszę bloga. Słowem: nie mam czasu. No dobra, to są już trzy słowa ;)

I kiedy już już wydawało mi się, że prawie wszystko ogarnęłam i jestem ze wszystkim na bieżąco, to dziś się okazało, że nie. Dowalili mi taką pracę, że o dniu wolnym mogę w ten weekend zapomnieć. 1000słów z niemieckiego samo się nie napisze...

I tak jak normalnie mój pokój jest bardzo porządny, a w zasadzie wszystko ma swoje miejsce, tak dzisiaj w pośpiechu wyszłam na zajęcia zostawiając wszystko jak było. Kiedy wróciłam, rozejrzałam się po pokoju i stwierdziłam, że to w zasadzie daje niezły obraz tego, co się ze mną obecnie dzieje. Stąd chwyciłam aparat i szybko cyknęłam kilka zdjęć.

Dla tych wszystkich, o których pamiętam, ale do których nie mam za bardzo kiedy się odezwać, mały fotoreportaż:

Niemiecki w tym roku spędza mi sen z powiek. ONI OCIPIELI zadają nam tyle prac domowych, że żaden normalny człowiek studiujący wyłącznie niemiecki nie jest w stanie tego zrobić, a co dopiero ktoś kto robi dwa kierunki i jeszcze pracuje.

Chyba o tym będę pisała tę pracę-gigant. Czy na pewno to nie wiem, bo... nie miałam jeszcze czasu obejrzeć filmu...

Jako mój jedyny "czas dla siebie" chodzę dwa razy w tygodniu na pilates. Oł jes. :D

Robię wszystko co mogę, żeby załatwić sobie internshipy na przyszły rok.

To czytam.

To piję.

Tak odrabiam prace domowe (z uwzględnieniem ilości 'czasu wolnego', jakim dysponuję, bo pracy, zajęć oraz innych rzeczy TO DO tu nie znajdziecie).

Wybieram płytki, blaty i ścianki działowe do swojego projektu.

A to jest dla odmiany coś, czego nie robię. Nie otworzyłam jeszcze żelazka, które dostałam i dlatego ostatnio chodzę tylko w niegniotących się ubraniach, bo reszta czeka. Plus popsuł mi się ekspres do kawy. Bu.

I to by było na tyle. Ej-men.

5 komentarzy:

  1. Wszystko cacy, ale jak mogłaś zdradzić Bęzę i uczyć się niemieckiej gramatyki z jakiejś podłej książeczki? ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. prawda Wojtuś? też tak myślę :D

    Szymuś, zasmucę Cię, Bęzy nie posiadam ;p na esgiehu robiłam frencza i ominęła mnie ta niewątpliwa przyjemność :D zresztą, ja robię Deutschesprache auf English, więc niech się Bęza, czy bENza (bo nie wiem;p) w nos ugryzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. bez Bęzy to nie nauka niemieckiego :P
    i jak już coś to deutche Sprache auf Englisch a nie English :P

    OdpowiedzUsuń