poniedziałek, 11 października 2010

Bo każdy dzień może być pierwszym dniem reszty Twojego życia. A przynajmniej półrocznego stażu marzeń ;)

Godzina 19. Za mną długi dzień projektowania na jednej uczelni, przede mną długa noc tłumaczenia.

I zapytała mnie dzisiaj Bianca jak ja to robię?
I survive., odpowiedziałam.

Odpowiedź, którą powinnam była dać przyszła do mnie po powrocie do domu.
Z siatami zakupów, wkurzona na niepozmywane naczynia i ciągle niezebrane gałęzie w ogródku, opadałam z sił.

I w takich momentach otwieram pocztę w nadziei, że sił mi przybędzie.
Czasem jest to e-mail od osoby, od której dawno nie słyszałam.
Czasem zadzwoni telefon po prostu miły.

A dzisiaj dostaję maila od działu Human Resources wielkiej międzynarodowej firmy designerskiej z prośbą, abym przesłała im swoje CV.

Internshipie, o internshipie,
Wiedniu, o Wiedniu,
już ja się o Ciebie postaram!

I już. Jeszcze tylko niebieski ser z czerwonymi winogronami (R.O.Z.K.O.S.Z.) i jestem gotowa na długie godziny tłumaczeń.
Ostatnio skończyłam o trzeciej nad ranem. Tym razem może pójdzie mi szybciej...
Let's see, shall we? :) :) :)

2 komentarze:

  1. :*
    gratuluję.
    ściskam bardzo.
    wróciłam do domu po 15 godzinach od wyjścia i late night naukowym.
    padnięta. ale.. szczęśliwa.
    love our busy lives.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale suuuuuper:):) gratuluję i cieszę się niezmiernie. Dla takich chwil warto niejedną siatę z zakupami wtaszczyć:)

    OdpowiedzUsuń