i rozkoszuję się tym, nawet jeśli wcześniej 21razy przestawiałam budzik na "5 minut później". ;D co to był za poranek!
nigdy nie mam zbędnych problemów ze wstawaniem - jedna, czasem dwie 5minutowe drzemki, żeby trochę się poprzeciągać lub przypomnieć sobie ciekawy sen. i już.
dzisiejsza anomalia była kolejnym dobrym powodem do tego, żeby się znowu ucieszyć.
cieszę się z mojego zalatanego życia. czerpanie garściami i dobre towarzystwo moich myśli cieszą mnie niezmiernie. (olaboga, ile powtórzeń! tyle tej radości:] )
ten wyjazd nauczył mnie już wielu ciekawych rzeczy o sobie samej, ale ostatnie spostrzeżenie zasługuje na wzmiankę tutaj.
wczoraj wieczorem odkurzyłam swój kalendarz. wzięłam go tutaj ze sobą oczywiście - jak zwykle nigdy się z nim nie rozstając, ale zaraz po przyjeździe stwierdziłam, że chcę porzucić ten zwyczaj. po zerwaniu z esgiehem chciałam zerwać z przesadną organizacją i nadmiarem zajęć. "16h wykładów i ćwiczeń w tygodniu to nie problem" - myślałam sobie. dziś w moim kalendarzu na nowo kreślę to-do-lists, przypominajki wszelakie i jako tako planuję swój czas. bo ja nie potrafię żyć życiem niepełnym. do moich 16h tygodniowo podoklejałam już tyle dodatkowych zajęć, obowiązków i przyjemności - a do tego jeszcze muszę wprzód ustalać zmiany w obu pracach i orientować się w tym, kiedy coś jest wykonalne, a kiedy nie - że dopiero teraz widzę, ile ja tu faktycznie robię.
i to mnie także cieszy.
dlatego uśmiech proszę. wszyscy. bo jak nie teraz to kiedy? : )

:)
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja, trzeba sobie robić przyjemności, uśmiechać się i czerpać z życia...
OdpowiedzUsuńA więc przyłączam się, tym bardziej, że mam powód - taką wspaniałą Córeczkę:-)
:-)
:-))
:-)))