nie dziwota, że tak się zachwyciłam, skoro po długim już okresie jedzenia niedosolonego i gumowego żarcia na stołówce wczoraj była grillowana pierś kurczaka, mini-tarta ze śliwkami i kozim serem, mozarella z pomidorami oraz tort czekoladowy i czerwone porzeczki na deser... mmmmmniam.
nie ma to tamto, Francuzi wiedzą jak używać kuchni.
a w dodatku w pracy w hotelu zaczyna się robić coraz przyjemniejsza atmosfera, więc fajnie jest. w miłej atmosferze szybciej leci czas;) zdecydowanie nie mam na co narzekać. :)
No ładnie, ładnie, rozbestwi mi się Córcia na tej obczyźnie, potem domowy groch z kapustą smakować nie będzie:)))
OdpowiedzUsuńChyba zapiszę się na jakiś kurs gotowania...:-)
Smakowite całuski zasyłam i cieszę się, że wreszcie mogłaś zjeść coś porządnego...