niedziela, 11 marca 2012

España: fotoreportaż z frontu

Dziś mija dokładnie miesiąc od kiedy przeprowadziłam się do Hiszpanii i w końcu nadszedł chyba czas, żeby podzielić się tym, co tu u mnie słychać ;) Jako że większość ludzi jest jednak "wzrokowcami", oto mały fotoreportaż :)

P.S. Przy okazji wspomnę jeszcze: przepraszam za wszystkie opóźnienia w odpisywaniu na maile (a raczej za nie-odpisywanie)... postaram się nadgonić zaległości wkrótce!

Mieszkam sobie w małym studio o tu:


Idąc moją traską na uczelnię kieruję się przez całą drogę na zabytkową katedrę. Służy mi za drogowskaz, a co! (Swoją drogą 'traskę' mam nie małą. Idąc na uczelnię dwa razy w ciągu dnia wyrabiam 10km 'spaceru' :D Thank Steve Jobs for iPod! Towarzyszą mi podcasty z nauką niemieckiego i hiszpańskiego:] a zatem czas dobrze wykorzystany. Poza tym, wspominałam już, że tu nigdy nie pada i zawsze świeci słońce? hehe)


Mój wydział (Faculdad de Filología) znajduje się w samym środku historycznego centrum - tuż naprzeciwko Nowej Katedry (nowej, czyli z XVI w. Dla odróżnienia od Starej, z XIIw.) . Dlatego najpierw mym oczom ukazuje się ta ogromna i imponująca budowla:

Po czym obracam się i udaję w stronę mojego budynku głównego:


Sama Katedra jest strzelista, a jej wejście główne całe wyrzeźbione. To się dopiero nazywa "dbałość o szczegóły" ;)

Kiedy przyjechałam Hiszpanie świętowali jeszcze karnawał, co objawiało się w najdziwniejsze sposoby ;)

Kiedy koleżanki z pobliskiej Zamory przyjechały mnie odwiedzić, zupełnie przypadkiem, czyli tak jak to się zwykle dzieje przy wielkich odkryciach, natrafiłyśmy na piękny park z widokiem z jednej strony na katedrę, a z drugiej na panoramę Salamanki. (Salamanca pisze się w zasadzie przez "c", ale spolszczona odmiana hiszpańskiego słowa skutkowałaby tworem [kogo?czego?] Salamanci. "Salamancia" jakoś jednak nie pasuje mi do miasteczka trzeciego najstarszego Uniwersytetu w Europie - po Padwie i Oxfordzie.)



A tu ja na tle Starej Katedry (jakby jedna komuś nie starczyła;] )

Jak na Hiszpanię przystało: churros con chocolate! Churros są to w zasadzie pałeczki z ciasta takiego jak pączki, świeżo usmażone i podane z prawdziwą gorącą czekoladą. Maczamy i smakujemy. Bomba kaloryczna. W sam raz na głodek po długim spacerze. Wyśmienite. Polecam! :)


 Katedra nocą:

Plaza Mayor, czyli plac główny. To tu rozgrywała się akcja filmu Vantage point (przetłumaczonego jakże dokładnie na "8 części prawdy" ;]). Pięknie podświetlony nocą:

Kiedy humory dopisują, a fotograf ma refleks... ;)

Godzina 21:00. Matki pchają dzieci w wózeczkach. Tłumy na ulicach. Po prostu Hiszpania.

A tu kilka zdjęć z wycieczki do Zamory. Plac główny udekorowany drzewami które się zrastają nad głowami przechodniów...

Śliczne małe uliczki:

No i my, równie śliczne ;)

Widok na Zamorę. Bo zawsze lubię oglądać miasta z dobrych punktów widokowych :)



 A tu już znów w Salamance. Rzeka Duero i piękne słońce na bezchmurnym niebie. Czyli, umówmy się, w zasadzie codzienny widok ;)

Mam nadzieję, że podobał się Wam mój mały tour i trochę przybliżył mój Hiszpański dom. To w zasadzie tylko część z newsów. Ta, której towarzyszył aparat ;) Kolejne up-date'y wkrótce!




2 komentarze:

  1. me gusta :)

    nawet nie wiesz jak teraz chce mi sie do Hiszpanii :) churros con chocolate aaaa!

    cegielka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że nie muszę Ci tego zazdrościć! I że mieszkamy tak bardzo po sąsiedzku :)
    W czwartek i piątek będziemy w Salamance (dwa razy, nie raz na noc), ale to wyjazd szkolny, więc nie wiem, co nam ciekawego do roboty wymyślą...
    A tour mały, czy nie mały, podoba się bardzo. I czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń