P.S. Przy okazji wspomnę jeszcze: przepraszam za wszystkie opóźnienia w odpisywaniu na maile (a raczej za nie-odpisywanie)... postaram się nadgonić zaległości wkrótce!
Mieszkam sobie w małym studio o tu:
Idąc moją traską na uczelnię kieruję się przez całą drogę na zabytkową katedrę. Służy mi za drogowskaz, a co! (Swoją drogą 'traskę' mam nie małą. Idąc na uczelnię dwa razy w ciągu dnia wyrabiam 10km 'spaceru' :D Thank Steve Jobs for iPod! Towarzyszą mi podcasty z nauką niemieckiego i hiszpańskiego:] a zatem czas dobrze wykorzystany. Poza tym, wspominałam już, że tu nigdy nie pada i zawsze świeci słońce? hehe)
Mój wydział (Faculdad de Filología) znajduje się w samym środku historycznego centrum - tuż naprzeciwko Nowej Katedry (nowej, czyli z XVI w. Dla odróżnienia od Starej, z XIIw.) . Dlatego najpierw mym oczom ukazuje się ta ogromna i imponująca budowla:
Po czym obracam się i udaję w stronę mojego budynku głównego:
Sama Katedra jest strzelista, a jej wejście główne całe wyrzeźbione. To się dopiero nazywa "dbałość o szczegóły" ;)
Kiedy przyjechałam Hiszpanie świętowali jeszcze karnawał, co objawiało się w najdziwniejsze sposoby ;)
Kiedy koleżanki z pobliskiej Zamory przyjechały mnie odwiedzić, zupełnie przypadkiem, czyli tak jak to się zwykle dzieje przy wielkich odkryciach, natrafiłyśmy na piękny park z widokiem z jednej strony na katedrę, a z drugiej na panoramę Salamanki. (Salamanca pisze się w zasadzie przez "c", ale spolszczona odmiana hiszpańskiego słowa skutkowałaby tworem [kogo?czego?] Salamanci. "Salamancia" jakoś jednak nie pasuje mi do miasteczka trzeciego najstarszego Uniwersytetu w Europie - po Padwie i Oxfordzie.)
A tu ja na tle Starej Katedry (jakby jedna komuś nie starczyła;] )
Plaza Mayor, czyli plac główny. To tu rozgrywała się akcja filmu Vantage point (przetłumaczonego jakże dokładnie na "8 części prawdy" ;]). Pięknie podświetlony nocą:
Kiedy humory dopisują, a fotograf ma refleks... ;)
Godzina 21:00. Matki pchają dzieci w wózeczkach. Tłumy na ulicach. Po prostu Hiszpania.
A tu kilka zdjęć z wycieczki do Zamory. Plac główny udekorowany drzewami które się zrastają nad głowami przechodniów...
Śliczne małe uliczki:
No i my, równie śliczne ;)
Widok na Zamorę. Bo zawsze lubię oglądać miasta z dobrych punktów widokowych :)
Mam nadzieję, że podobał się Wam mój mały tour i trochę przybliżył mój Hiszpański dom. To w zasadzie tylko część z newsów. Ta, której towarzyszył aparat ;) Kolejne up-date'y wkrótce!
me gusta :)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak teraz chce mi sie do Hiszpanii :) churros con chocolate aaaa!
cegielka :)
Cieszę się, że nie muszę Ci tego zazdrościć! I że mieszkamy tak bardzo po sąsiedzku :)
OdpowiedzUsuńW czwartek i piątek będziemy w Salamance (dwa razy, nie raz na noc), ale to wyjazd szkolny, więc nie wiem, co nam ciekawego do roboty wymyślą...
A tour mały, czy nie mały, podoba się bardzo. I czekam na więcej! :)