poniedziałek, 1 listopada 2010

The End.

Płacz oczyszcza.
Życie jest piękne.
Ten blog, oficjalnie już, umarł.

['] 31.10.2010

Bardzo dziękuję wszystkim wytrwałym.

"Coś się kończy, coś się zaczyna"? Nie. W moim uzasadnienie-chaotycznym świecie nic się nie kończy i nic nie zaczyna - wszystko się po prostu "dzieje"...

7 komentarzy:

  1. Nie wierzę...To jakiś żart z okazji święta zmarłych?:-( Bo data jakaś taka aluzyjna...
    Aż mnie zakłuło w dołku. Co ja teraz będę czytać do porannej kawy?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mala, zartujesz sobieeee? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. nie rób tego... niektórzy czekają codziennie na wieści od Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Założyłam tego bloga by dzielić się przemyśleniami i spostrzeżeniami związanymi z moją emigracją. Jako że zaaklimatyzowałam się już w znacznym stopniu, tematy do poruszania stawały by się coraz bardziej prywatne, a to nie o to w tym chodziło i nie mam ochoty wszystkiego upubliczniać. Dla ciekawych "co i jak" oraz niecierpliwie oczekujących relacji z Wiednia, czy Buenos Aires powiem, że planuję założenie nowego bloga, tym razem w języku angielskim. Ponieważ zdecydowana większość, jeśli nie wszyscy, moi znajomi są z angielskim "za pan brat", nie powinno być to jakąś wielką przeszkodą, a pozwoli to moim nowym znajomym i przyjaciołom na zrozumienie tego, o czym tu mowa;) Ponadto pomoże mi podszkolić słownictwo, jak sądzę...;) DLATEGO JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY MNIE CZYTALI (swoją drogą mogłyby się Anonimy prywatnie ujawnić? :]) ciąg dalszy nastąpi i zostaniecie o tym poinformowani :) With love, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm, no dobra, niech Ci będzie, ale czekam na update w sprawie nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dagmara ;]
    Tylko nie mam konta tutaj i wtedy nie można chyba za bardzo wpisać swojego imienia w podpisie :)
    Czkam na ciąg dalszy wieści z kądkolwiek :*

    OdpowiedzUsuń