Tak mi się sentymentalnie zrobiło jak znalazłam te zdjęcia sprzed roku:
A w Wiedniu to samo słońce... chociaż wydaje się inne.
Szczególnie kiedy przechodzi się koło bieżni, z której dochodzi głos komentatora... słuchanie niemieckiego nadawanego przez megafon (i przez to dla mnie kompletnie niezrozumiałego) sprawia wrażenie, jakbym nagle znalazła się w jakimś filmie wojennym! Przy takim akompaniamencie bałabym się zamknąć oczy, bo może po otwarciu stałoby przy mnie gestapo... Brrr! Po co ja tu przyjechałam!? (Wszak Hitler pochodzenia austriackiego był, o.)
Chyba sobie Mozarta posłucham na poprawę humoru ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz