Panta rhei. Istnienie tego bloga przestalo w pewnym momencie miec sens.
Ale przez ostatnie dwa miesiace powracala do mnie ta niepokojaca mysl... coraz wiecej slow zastepuje angielskimi odpowiednikami. Coraz wiecej mysli upraszczam, PONIEWAZ mysle po angielsku.
I czasem wydaje mi sie, ze w pewnym (intelektualnym) sensie, moje refleksje sa nie-domyslone (macie czasami taka mysl, ktora jakby 'lapiecie', ale jej nie sformuujecie, nie ubierzecie w slowa, wiec gdyby ktos Was zapytal o czym myslicie, to by Wam to umknelo?). Czy mysli niesformuowane, o ktorych nie da sie porozmawiac, sa cokolwiek warte?
To lenistwo formuowania wlasnych mysli jest dla mnie wystarczajacym powodem, by... zaczac jeszcze raz.
=)
A zatem witajcie ponownie w odchlani mojego (bez)rozumu.
[Poza tym, co by tu wiele mówic, latwiej sie obrabia tylki w egzotycznym jezyku* ;)] *tak ostatnio nazwal jezyk polski moj chlopak, zatem niech bedzie 'egzotycznie'.
Niech sie stanie! Rzeka plynie. A ja mam wieeele ciekawych planow na nadchodzacy rok. :) :) :)
Do uslyszenia wkrotce.
K.
tylko nie zapominaj o formuŁowaniu polskich literek... ;)
OdpowiedzUsuńpisaŁam na nieswoim komputerze... "kopiuj-wklej" z Worda mi się nie uśmiechało ;p
OdpowiedzUsuńjak przyjedziesz, naucze Cie jak zmieniać język klawiatury ;)
OdpowiedzUsuń